Alicja Kosiedowska (z domu Gąsowska) – nauczycielka naszej szkoły w latach 1973-2000.

(…) żyję problemami moich szkolnych „dzieci”,
a ich sukcesami karmię się jak chlebem powszednim.

I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od przypadku…

Alicja KosiedowskaPropozycją p. A. Zapiska, bym napisała coś do naszego „Biuletynu” o sobie i swojej pracy w naszym kochanym „Rolniczaku”, poczułam się zaszczycona i zaniepokojona zarazem. Jak napisać krótko i składnie o czymś, co zamyka się aż w dwudziestu czterech latach. Uświadomiłam sobie, jak wiele wydarzyło się w tym okresie i jak wielu ludzi przewinęło się przez moje życie od pamiętnego września 1973 roku, kiedy to zostałam zatrudniona przez p. dyrektora A. Zapiska w charakterze nauczycielki języka polskiego. Nie policzyłam jak dotąd swoich uczniów, myślę że było ich już około dwóch tysięcy.

Kim są moi byli i obecni uczniowie? Są to kochane, wspaniałe dzieci, piszę i mówię o nich „dzieci”, ponieważ gdy nawet stają się dojrzali, zdają maturę i odchodzą w dorosłe życie, nazywam ich „dziećmi”. Przywykli już do tego. Przychodzą do nas w większości z ogromnymi polonistycznymi brakami i kompleksami; czasem szorstcy lub buńczuczni, tak jak środowiska, z których się wywodzą. Z czasem nawet ci najbardziej zamknięci lub czupurni łagodnieją, stają się otwarci i przyjaźni; szkołę uznają za swoją, a po jej ukończeniu tęsknią, piszą listy, odwiedzają…

Jak już wspominałam wyżej, nie jest to młodzież humanistycznie uzdolniona, więc i praca z nią jest trudna, siermiężna, wymagająca ogromnej cierpliwości i wyrozumiałości; jednakże w każdym niemal roczniku zdarzają się prawdziwe perełki. Myślę tu o tych, którzy kończąc Szkołę, studiują polonistykę oraz tych, którzy w wypełnionym po brzegi pracą dniu uczniowskim znajdują czas na własną twórczość literacką. Tych ostatnich wspominam ze szczególnym rozrzewnieniem; przychodzą bowiem (najczęściej na dużej przerwie) zażenowani, przynoszą swoje skarby tj. wiersze, baśnie czy opowiadania, proszą o recenzję, radę. Chociaż takie sytuacje zdarzają się rzadko, jednak to one nadają sens moim polonistycznym zmaganiom.

Myślę, że nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że żyję problemami moich szkolnych „dzieci”, a ich sukcesami karmię się jak chlebem powszednim. Moim marzeniem, a jednocześnie celem dydaktyczno- wychowawczym jest, by w dorosłym życiu sprawdzili się jako ludzie i pracownicy, by z zamiłowaniem wykonywali swój zawód, by umieli znajdować piękno w powszedniości, by swoim życiem i pracą dawali świadectwo umiłowaniu Ojczyzny i głębokiej pokorze wobec Człowieka i Natury.

Do Lidzbarka Warmińskiego i Technikum Rolniczego trafiłam przez przypadek. Wcześniej o Lidzbarku wiedziałam tyle, ile mówi się o tym mieście przy okazji Ignacego Krasickiego, a o istnieniu w nim Technikum Rolniczego nie wiedziałam w ogóle. Pracę podejmowałam w przeświadczeniu tymczasowości i tak dzięki przypadkowi stałam się najdłużej pracującą polonistką w dziejach Zespołu Szkół Rolniczych w Lidzbarku Warmińskim, z czego jestem bardzo dumna.

Alicja Kosiedowska

Chyba tu…

Zamek w Lidzbarku Warmińskim
W naszym Lidzbarku nad Łyną
Zamek się stary panoszy…
Życie tu ciche i skromne,
Bez wielkomiejskich rozkoszy.

Trafiłam tutaj przypadkiem,
A los szczęśliwym zrządzeniem
W kształty przybrał realne
Wszystko,co było marzeniem.

Tu przygotował mi w darze
Mozolne życie szlifierza,
Co mając kruszcu dostatek,
Do ideału wciąż zmierzał…

Chyba tu dotrwam do kresu…?
Chyba tu…No,bo gdzieżby?
Tu,gdzie ten zamek sędziwy,
Gdzie stare chylą się wierzby…

Tu może się ktoś zamyśli,
Rączkę wnuka ściskając małego,
Spójrz-powie-grób nauczycielki,
Co mnie kiedyś uczyła polskiego…

Alicja Kosiedowska

Od redakcji: Autorka wspomnień i wiersza rozpoczęła pracę w naszej szkole w1973 r., bezpośrednio po studiach na polonistyce KUL-u. Na emeryturę przeszła w 1997 r., a do 2000 r. pracowała jeszcze na części etatu. Zamieszczone tu wspomnienia były opublikowane w 1997 r. w kwartalniku „Absolwent”, wydawanym przez Stowarzyszenie Absolwentów i Przyjaciół Szkoły, a obszerny fragment tych wspomnień cytowała też prof. dr Alicja Kicowska w rozprawie naukowej „Szkoła rolnicza w Polsce w latach 1944-1989”, wyd. ART., Olsztyn 1998, s. 172.

Wiersz „Chyba tu …” publikowany jest po raz pierwszy . Autorce serdecznie gratulujemy. Zdjęcie zamku lidzbarskiego pochodzi ze strony internetowej miasta Lidzbark Warmiński.

Reklama